LEGO Ninjago Fanon Wiki
Advertisement

Ninjago: Ucieczka z więzienia, jest opowieścią o piątce młodych bohaterów którzy trafiają do więzienia. Uwaga:Jest to parodia i nie powinna być brana na poważnie!

Pilot[]

Ninja wieczorem rozmyślali nad życiem, patrząc w gwiazdy. Oprócz Lloyda który jadł cukierki. Nagle podszedł do nich gangste... tfu.. Sensei Wu.

- Moi drodzy uczniowie, nadszedł czas katastrofy. Herbata mi się skończyła! Nie wytrzymam do jutra. jedźcie do Lidla i zabierzcie herbatę, JUŻ!

Zane bez zbędnego pitolenia odpalił vana i ruszył. Kai obmyślał plan, a Jay dzwonił po kumpli ze złomowiska, i prosił o wyłączenie kamer w sklepie. Gdy już dotarli silny i głupiutki Cole rozwalił drzwi. Po skarceniu przez Kaia weszli do środka. Herbata była na wyciagniecie ręki, ale zaraz...

- Ej, gdzie jest Lloyd? - krzyknął Jay.

Lloyd właśnie obżerał się chipsami w magazynie, i chciał otworzyć swoją pierwszą wódkę. Ale że w magazynie był po godzinach cieć Jacob, a Lloyd zachowywał się głośno zwrócił na siebie uwagę stróża, który wezwał policję.

- Jak zwykle musiałeś wszystko zepsuć, Lloyd, no ku*wa mać! - krzyknął Kai.

- Zaraz, gdzie ci panowie mnie zabierają, ja chcę skończyć chipsy, były paprykowe, moje ulubione!

Godzinę później...

Cóż, to nie mogło się skończyć inaczej. Ninja wylądowali na rozprawie sądowej. Cole krzyknął: "Ej, ten sędzia to ten gość co grał Modzie na Sukces!". Na salę wkroczył pan Wu, jako świadek.

- Proszę się przedstawić. - powiedział sędzia.

- Nazywam się Wu, z zawodu jestem...eee... Senseiem.

- Zaraz, zaraz, tak po prostu Wu? Ale to imię, nazwisko czy co?

- Gdybym ja to ku*wa wiedział, naprawdę, może przejdziemy już do składania wniosków.

- Niech panu będzie..., jaki pan nerwowy...

- Więc..., ech, nie chce mi się po prostu wsadź tych gości do więzienia...

- Jak to?! - krzyknął Kai.

- A co z moimi chipsami? - powiedział Lloyd. - Jestem niewinny.

- Taa, powiedział syn seryjnego mordercy... - mruknął sędzia - Dobra, więc pięć lat, może być?

Ninja milczeli i myśleli jak wytrzymają tyle lat w pace. Oprócz Lloyda który chciał tylko chipsy...

Odcinek 2 - Nowe cele[]

Właśnie przyjechała dostawa do specjalnego więzienia w Ninjago (Jak można tak nazwać miasto, no ludzie?!). Nie byli to zwyczajni więźniowie, była to piątka kolorowych deb...Nindżów. Po całych tych formalnościach, dostali swoją celę. Była to specjalna cela grupowa dla sześciu osób. Z tylko jednym kiblem. A jako że naszych kompanów jest pięciu, musieli mieć współtowarzysza. Był to rudy, chudy i wysoki mężczyzna. Miał strzeliste włosy. Był bardzo blady i kościsty. Siedział na swoim łóżku obserwując każdego z osobna.

- Fajne koszulki macie, też taką mam. - Odezwał się zimnym dziwacznym głosem wskazując na swoje pomarańczowe, więzienne wdzianko. - Jak się nazywacie?

Ninja się przedstawili. On powiedział że nazywa się Walter, Walter Gravedust. Poza omawianiem swego dziwnego, bezsensownego nazwiska, mówił że jest dziedzicem fortuny Ziggiego Stardusta z przyszłości i księciem w pewnym potężnym państwie, ale jego nazwisko uległo deformacji przez pewną służbową pomyłkę, a jest w więzieniu dlatego, że gdy przeniósł się do przeszłości, tutaj, nie znał przepisów i nie wiedział że nie można tu handlować Kokainą, cennym i rzadkim proszkiem z jego czasów.

- Cześć, Walter. Jestem Lloyd i ci źli panowie zabrali mi chipsy.

- Masz jakiś plan na ucieczkę? W końcu jesteś z przyszłości. - zapytał Kai.

- Nie, ten skład powietrza mnie osłabia, u mnie jest inny, poza tym, korzystamy z kokainy, nie tlenu.

- Wiesz, wydajesz mi się ćpunem, a nie przybyszem z przyszłości. A teraz idę do bufetu. Idziecie ze mną? - zapytał się Jay, którego nindże poparli i poszli. Walter został.

15 minut później...

- Mmm... ciastka. Ja chcę! - krzyknął Lloyd.

- Chyba śnisz, są dla mnie! - Lloyda odepchnął mężczyzna z wytatuowaną Pinkie Pie znaną z serialu My Little Pony na całym ciele.

- Kim pan jest?

- My name is Pinkie pie, and I'm gonna make you SMILE!!!!! - krzyknął facet, i rzucił Lloyda o ścianę. Ochroniarze natychmiast zareagowali. Wzięli pluszową Pinkie Pie i grozili, że jeśli facet się nie uspokoi to ją zastrzeli. Facet zrobił się posłuszny. Zaprowadzili go do celi. Nasz zespół też. Lloyd się popłakał bo nie miał ciastek. W celi Walter leżał przy kiblu.

- Muszę koki... - powiedział, po czym z głębokich kieszeni wyciągnął coś co wyglądało jak futurystyczny pistolet. - To jest ta chwila. Jak go użyję to już się nigdzie więcej nie przeniosę, ale muszę teraz wykorzystać moc.. To jest dobre miejsce do zrobienia portalu... - wycelował w kibel i stworzył portal. - Do widzenia, koledzy...

- Czekaj! - krzyknął Jay, ale nie zdążył wskoczyć do kibla. Walter nie był tylko ćpunem, naprawdę był z przyszłości.

Teraz go nie ma. Straż go szuka po całym kraju, bo dla koki potrafił zabić, co pokazał podczas pierwszego spotkania z policją. Ninja będą mieli nowego kolegę, albo dwóch, bo dostawili nowe łóżko...

Odcinek 3 - Wojna Mafijna[]

Tymczasem w Ninjago...

Noc była ciemna i cicha. Pod dojo Al Capone Senseja Wu podjechał samochód. Wyszedł z niego starszy mężczyzna z wąsikiem i siwymi, ulizanymi włosami w eleganckim garniturze.

- Pan Thomas, miło pana widzieć. - przywitał się Wu.

- Mnie też, panie Wu. - Odpowiedział Thomas.

Usiedli przy stole. Było ciemno. Paliła się tylko mała lampka w całej pustej sali. Nadawało to mrocznego klimatu. Thomas wyjął walizkę. Otworzył. Zawartością były zioła ekskluzywnej herbaty z Lidla.

- Tylko z Lidla. Nigdzie pan takiej nie dostanie. Oczywiście oprócz moich usług. Przemycałem dużo narkotyków. Znam się na rzeczy.

- Wiem, słyszałem o pańskich usługach. Musi pan być bogaty przez ten przemyt. - odpowiedział Sensei.

- Tak! najwięcej zarobiłem na przemycaniu karpia moherom, które nie uczestniczyły w walce, bo słuchały audycji Rydzyka. W Lidlu wszędzie są moi ludzie. Nawet cieć Jacob, który przyskrzynił twoich nindżów służy mnie. Przepraszam za ten wypadek. Dobra, ile mi pan da?

- Nie mam pieniędzy, myślisz że na siedzeniu tu i niańczeniu nindża coś zarabiam? Ale mogę panu podarować jakieś zioła z mej plantacji. Mam takie których nawet w Lidlu nie ma.

- Żarty sobie pan robi, panie Wu? Ja chcę kasę! Inaczej nici z umowy!

- W takim razie wezmę herbatę siłą.

- Tak? - Pan Thomas wyjął pistolet. - Jest pan pewien? No dobrze, ja jadę, jeśli pan chce herbata będzie w moim biurze. Niech pan uważa na moich ludzi, są niebezpieczni.

Mężczyzna wyjechał szybko. Zdenerwowany Wu siedział na krześle, martwiąc się jak wytrzyma bez swojej herbaty. Jak znajdzie jego kryjówkę? Nagle zaświeciło niebieskie światło. Otworzyło się wielkie niebieskie kółko z którego wypadł... Walter Gravedust!

- Zaraz, nie jesteś wróżką zębuszką. Modliłem się żeby mi pomogła. Ech, było so close do herbaty! - narzekał Wu.

- Nie, gdzie ja jestem, miałem się przenieść w czasie, nie przestrzeni, energia zmarnowana, Muszę KOKI!!!! - Krzyczał Gravedust.

Wu go uspokoił. Opowiedział o sobie i tak samo Gravedust, gdy Wu o tym usłyszał pomyślał że on mu pomoże.

- mam pomysł - zaczął Wu - Pomożesz mi zdobyć herbatę, a także ukradniemy Thomasowi kokainę dla ciebie. Potem uwolnisz moich przydupasów, i Jay naprawi pistolet teleportujący. W międzyczasie poszperaj w jego rzeczach.

Gravedust przystał na umowę. Z gratów Jaya stworzył niezwykła futurystyczną broń, do szczelania i bicia jednocześnie. Wu znalazł w garażu swego tajnego Lexusa. Wsiedli i pojechali. Wu pozostawił Nyi klucze do dojo. Gdy ona sprzątała dojo, otworzył się kolejny portal. Wyszła z niego wróżka zębuszka.

-Ktoś mnie wołał? - spytała się.

- Eee, nie... - powiedziała Nya, która nie wiedziała o modlitwie Wu.

- Nikt nie wzywa mnie bez powodu! Teraz cie zniszczę. - Wróżka nagle urosła do ludzkich rozmiarów i zamieniła się w wielką skrzydlatą poczwarę, która była jej ukrytą osobowością. Nacierała na Nyę.

Odcinek 4 - Sekrety zębuszki[]

Zębuszka bez problemu pokonała Nyę.

- Masz dużo energii.. - powiedziała i wyssała energię Nyi.

Po tym zmieniła się w swoją normalną formę, w słodką wróżkę. Krzyczała, że zawładnie światem i ma wystarczająco dużo energii. Poleciała w górę. W końcu doleciała do dużej chmury. Pojawiło się światło i usłyszała śpiew "Luuuuubięęęę Plaaacki!". Pojawił się wielki mors ze skórą która mieniła się kolorami i ze złotymi zębami. Było wiadomo że jest kimś ważnym.

- Masz dla mnie energię? - zapytał spasiony mors.

- Tak, panie.

- Mówię ci zębuszko, wkrótce zawładniesz światem. Oczywiście gdy ci pozwolę. A teraz pora na placki. Pa pa, hi hi hi.

Nie wiedział, że ona chce go w przyszłości zdradzić.

Tymczasem na Sycylijskiej plaży w barze...

- Tak, panie Thomasie? - powiedział gruby mężczyzna w ciemnych okularach. Miał czarne włosy i kozią bródkę, nosił skórzane rzeczy.

- Potrzebuję cię do wyeliminowania pewnego mężczyzny, Cichy Popku....

Tymczasem w Lexusie...

- Więc, Wu, mówisz, że Thomas jest na Sycylii? Nie wierzę, musi być w Nowym Jorku.

- Morda kokainowy baranie. Wiem lepiej.

- Nazwałeś mnie baranem? myślałem że my koledzy.

- Żartowałem, musimy się spieszyć.

Nagle w samochód uderzył inny. Czarny polonez z kolczastymi oponami. W środku siedział cichy Popek.

- Zniszczę was, a gdy to zrobię, całe KFC będzie moje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!... Ah ah pfle pfle - Popkowi wpadła mucha do buzi.

- Na szczęście mój Lexus ma lasery - powiedział Wu po czym uruchomił laser i zmiótł poloneza. - było szybko, ale pewnie kiedyś wróci, pewnie w ósmym albo dziesiątym odcinku, tak myślę, Walter.

Tymczasem w więzieniu, czyli tam gdzie powinna być akcja przez dłuższy czas...

Serio Pinkie, jesteś miły jako nowy współlokator, a jak masz na imię? - zapytał Lloyd nowego kolegę.

Albert von Emberton III, ale koledzy mówią mi Pinkie. - Odpowiedział.

Mi mówią Lloyd, ale tak naprawdę jestem Arnold, Arnold Schwarzenegger.

Em, ale Lloyd, ty nie... - zaczął Jay, ale przerwał mu Lloyd

- Wiem, ale lubię gdy ktoś mnie nazywa Arnoldem Schwarzeneggerem, to takie męskie.

- No, zupełne przeciwieństwo ciebie - rzucił Kai.

Oprócz Pinkie doszedł do nich stary znajomy Jaya ze złomowiska. Miał sztuczna lewą rękę i oko. Zawsze próbował coś sprzedać nindżom.

NAGLE BUM BUM BUM TRACH TO CZĘSIENIE ZIEMI....

Odcinek 5 - BUM BUM Arnolda Schwarzeneggera[]

W więzieniu zaczęło się palić, a ze zniszczonej ściany do celi wszedł jakiś mężczyzna. To był prawdziwy ARNOLD SCHWARZENEGGER!

- Kto to jest? - zapytał się Pinkie.

- To chyba prawdziwy Arnold Schwarzenegger! - odpowiedział Lloyd.

- TAK TO JA ARNOLD I NIKT NIE BĘDZIE MNIE UDAWAŁ BO JESTEM ZA FAJNY!!!!!!!!! - Odpowiedział Arnold.

- Serio, "fajny"? Jesteś za stary na używanie gimbusich słów. - Wtrącił się Jay.

- GIMBUS? CO TO? I NIE JESTEM STARY! JESTEM ARNOLD I JESTEM FAJNY! - mówiąc to kopnął Dżeja i wyrzucił z celi. Rzucił się na nindża i zaczął nimi rzucać o ściany Pinki naskoczył na niego i zaczęła się walka tytanów. Była brutalna i krwawa. Całe więzienie legło w gruzach. Jay i jego koledzy ze skupu złomu w tym czasie wyciągnęli swoją super duper broń i szczelili w Arniego. Ranny brutal leżał na ziemi jęcząc.

- NIE!!!! JAK WYBUCHNĘ CAŁA FAJNOŚĆ ZNIKINIE I UMRZYJEMY WSZYSCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

W tym momencie wybuchł. Neonowa psychodelia świeciła w całym więzieniu. Ogień zgasł, a więzienie nie było już zniszczone. Naprawili czasoprzestrzeń. W tym momencie przyjechali Walter i Wu. Nie mogli dostać się do Thomasa, więc najpierw przyjechali po ninja. Opowiedzieli o tym, że to nie był TEN Arnie, to był Arnie z innego wymiaru, gdzie państwo Waltera jest małą wioską, która toczyła walkę z armią Arniego. W więzieniu jest szczelina prowadząca do tej rzeczywistości. Walter został znowu zamknięty w celi razem z Ninja i Pinkie. Wu nie mógł ich uwolnić. Teraz obmyślali plan przedostania się do drugiego wymiaru.

Odcinek 6 - Walter x2, Lloyd x2[]

Advertisement